Sabrina Impacciatore o drugim sezonie <em>„The Paper”</em> , początkach Esmeraldy i powrocie <em>Białego Lotosu</em>
„Natura i technologia nie idą ze sobą w parze” – mówi mi Sabrina Impacciatore, rozmawiając przez Zooma z ogrodu w Beverly Hills. Wi-Fi ciągle się rozłącza. „Jestem w takim stanie szaleństwa” – mówi, mając na sobie za dużą koszulkę francuskiej projektantki mody Isabel Marant. Za nią cyprysy w Greystone Mansion wyglądają, jakby zostały przetransportowane samolotem z Toskanii.
W pewnym momencie zaczyna szeptać: „Muszę się do czegoś przyznać” – mówi Impacciatore. „Jestem bardzo naiwna”. Kiedy 57-letnia aktorka jest na planie, „dzieje się magia” – staje się kimś innym, nie pamiętając swojej roli – ale martwi się psychologicznym obciążeniem, jakie niesie ze sobą granie cynicznej lub manipulującej postaci. „Nie chcę stracić niewinności. Chcę pozostać naiwna”.
Kiedy Impacciatore była dzieckiem w Rzymie, wierzyła, że świat jest ogromnym kinem grającym film jej życia. Teraz, po dekadach spędzonych na srebrnych ekranach Włoch, stała się gwiazdą telewizyjną w Ameryce. Dwa lata temu zdobyła nominację do nagrody Emmy za rolę znudzonej menedżerki hotelu, Valentiny, w sezonie 2 serialu HBO Biały Lotos . W tym roku gra w półgodzinnej komedii Peacock The Paper , spin-offie The Office , w którym gra Esmeraldę Grand — gonzo, kradnącą sceny, makiaweliczną przeciwwagę dla sztywnego Neda Sampsona, granego przez Domnhalla Gleesona. Wszystkie dziesięć odcinków pierwszego sezonu pojawiło się 4 września, dzień po tym, jak serial został prewencyjnie przedłużony na drugi sezon.
„Jeszcze nie obejrzałam całego serialu” – przyznaje Impacciatore. Obejrzała pierwsze sześć odcinków i planuje wkrótce dokończyć resztę. „Nie lubię oglądać siebie, ale jestem bardzo dumna z tego serialu”. Od pierwszego czytania przy stole („koszmar”) do ostatnich dni produkcji („dotknęliśmy magii”), podchodziła do komedii Grega Danielsa z tym samym szacunkiem, z jakim podchodziła do dramatu Mike’a White’a: „To nie jest produkt. Nie, kochanie – to sztuka”.
Patrząc w przyszłość, Impacciatore spotkała się już z Gregiem Danielsem w sprawie drugiego sezonu serialu "The Paper", jest gotowa wrócić na kolejny sezon "White Lotus" bez wahania i wkrótce amerykańska publiczność ponownie zobaczy ją u boku Oscara Isaaca w filmie Juliana Schnabela " W ręce Dantego" , którego premiera odbyła się na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji na początku tego miesiąca. Poza tym Impacciatore nie ma pojęcia, gdzie pojawi się następnym razem. „Moje życie zmienia się z każdą minutą” – mówi.

„The Paper” odmieniło życie Impacciatore na więcej sposobów, niż można by przypuszczać. „Teraz, kiedy poznałam Esmeraldę, dzieje się coś naprawdę dziwnego: widzę manipulatorów, których wcześniej nie widziałam” – mówi.
ESQUIRE: Jakie były Twoje pierwsze doświadczenia z obsadą i ekipą The Paper ?
SABRINA IMPACCIATORE: Czytanie przy stole to był koszmar. Mówili tak szybko, a scenariusz dopiero co dotarł. Było kilka rzeczy, których jako Włoszka nie rozumiałam, bo dotyczyły kultury amerykańskiej, ale musiałam czytać scenariusz przed 150 osobami. Byłam strasznie przerażona. Podczas każdego czytania przy stole myślałam: „To będzie mój ostatni dzień tutaj”.
I nagle coś kliknęło. Klik – usłyszałem dźwięk – i poczułem: „To biuro to moje miejsce na tej planecie. Ci ludzie to moi ludzie”. Wszystko zaczęło płynąć i wydawać się naturalne.
Czy zajęło ci trochę czasu, zanim nawiązałeś więź z innymi aktorami?
Naprawdę się lubimy. [Twórcy serialu] Greg [Daniels] i Michael [Koman] wybrali osoby, które są nie tylko świetnymi aktorami, ale także świetnymi ludźmi. Wiedzieli, że potrzebujemy atmosfery wolności i bezpieczeństwa, i widać to w serialu. Nie czułem, że gram – czułem, że gram. W złotej klatce mogłem szaleć. Potrafiłem naprawdę szaleć . Czasami Michael Koman podchodził do mnie i mówił: „To było za dużo jak na telewizję!”.
Czy postać Esmeraldy była wyraźnie zdefiniowana we wczesnych scenariuszach, czy też ewoluowała w trakcie kręcenia pierwszego sezonu?
Stanowi dla mnie ogromne wyzwanie. Podczas przesłuchania przesłano mi jedenaście stron najbardziej inspirujących portretów, jakie kiedykolwiek otrzymałem, ale jako Włoch naprawdę się przestraszyłem. Już wcześniej czułem się jak kosmita w amerykańskim serialu i martwiłem się, że ktoś może się ode mnie odwrócić – a przecież gram tę okropną, manipulującą postać. Zastanawiałem się: Jak sprawić, by była urocza? Praca z Gregiem i Mikiem to prawdziwy dar dla aktora, ponieważ zapraszają cię do udziału w procesie. Angażują cię w każdy najmniejszy szczegół i budują postać razem z tobą.
Decyzją, którą podjąłem w pierwszym sezonie, było dodanie jej odrobiny szaleństwa. Bardzo boję się grać tę samą postać więcej niż raz. Nie jestem tym podekscytowany. Znam siebie, więc musiałem się oszukać: skoro potrafię robić szalone rzeczy, to się nie znudzę. Jest moment, kiedy mówię o homarach i tracę rozum. Kiedy to zobaczyłem, pomyślałem: Czy ja to zrobiłem?
Dla artysty nie ma nic większego, niż poczucie miłości.
Który odcinek pierwszego sezonu podobał ci się najbardziej?
Jak dotąd moim ulubionym odcinkiem jest odcinek numer pięć [„Uwaga, oszustwo!”], ponieważ miałem okazję pokazać inną stronę Esmeraldy. Zapytali mnie: „W kim myślisz, że Esmeralda by się zakochała? W kimś, kogo mogłaby kontrolować i manipulować?”. A ja powiedziałem: „Nie, wręcz przeciwnie!”. Ona tego nie dostrzega, gdy ktoś próbuje nią manipulować. Ma tę niewinną stronę. Napisali ten niesamowity odcinek, który tak bardzo mi się podobał podczas kręcenia. Pod koniec tego odcinka reżyserka Tazbah [Chavez] dała mi list. Napisała: „Dziękuję za całą pasję, talent i inspirację, które nam dajesz. Każdego dnia zostawiasz swoje serce na scenie”. Nigdy tego nie zapomnę.
Która scena w sezonie 1 była dla Ciebie najtrudniejsza?
Momentem, który był dla mnie prawdziwym horrorem, był odcinek, w którym musiałam śpiewać. Jeszcze go nie widziałam! Powiedzieli mi: „Musisz improwizować tę piosenkę” i zaśpiewali mi ją rano, kiedy jechałam samochodem na plan. Kiedy dotarłam na plan, nie możecie sobie wyobrazić, co czułam w środku. Toczyła się we mnie wojna. Rozpętała się burza. Czułam, że bardzo chcę wrócić do łona mojej mamy. Ale musiałam coś zrobić i tak oszalałam. Nawet nie wiem, co zrobiłam. Greg Daniels podszedł do mnie później, a jego oczy były inne. Miał zaczątek łzy. Był wzruszony.

„Mam nadzieję, że będzie więcej sytuacji, w których scenariusz zainspiruje mnie do szaleństwa” – mówi Impacciatore o przyszłości The Paper .
Czy byłeś kiedyś w Toledo?
Widziałam mnóstwo zdjęć! Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się tam pojechać. Wyobrażałam sobie mniejsze włoskie miejscowości, w których Esmeralda mogłaby się odnaleźć. Esmeralda wie, że w takim miejscu jak Nowy Jork czy Los Angeles nie przetrwałaby tak łatwo.
Jak wpłynęła na Ciebie rola Esmeraldy?
Wśród moich znajomych wszyscy wiedzą, że jestem naiwna. Ale teraz, kiedy poznałam Esmeraldę, dzieje się coś naprawdę dziwnego: widzę manipulatorów, których wcześniej nie widziałam. I teraz robię notatki. Jest tak wielu manipulatorów.
Jakie to uczucie dzielić się postacią Esmeraldy z publicznością, mimo początkowych obaw związanych z odgrywaniem tej postaci?
To piękne uczucie, które doprowadza mnie do łez. To krzyk radości, poczucie zrozumienia i mniejszej samotności. Dla artysty nie ma nic wspanialszego niż poczucie miłości. Artyści zawsze zaczynają od głębokiej pustki braku miłości, a kiedy to się zdarza, jest to bardzo pokrzepiające dla duszy, a nie dla ego.
Czy zaczęliście już rozmawiać o tym, dokąd Esmeralda pójdzie w sezonie 2?
Wysłałem Gregowi wiadomość jakieś dwa tygodnie temu: „Właśnie wylądowałem w Los Angeles i nie mogę uwierzyć, że serial już leci!”. A on odpisał: „O, świetnie, możesz wpaść jutro do pokoju scenarzystów? To pierwszy tydzień drugiego sezonu”. Pomyślałem sobie: „O czym ty mówisz?!”.
Mieliśmy fantastyczne spotkanie i wspólny lunch. Greg powiedział, że dostał mnóstwo wiadomości na temat piątego odcinka [„Uwaga, oszustwo!”] i że ludziom bardzo podobało się, jak Esmeralda jest bezbronna. To fascynujące, kiedy widzowie są częścią procesu tworzenia. W pierwszym sezonie dajesz z siebie wszystko, dajesz serce, oddajesz krew – ale nie wiesz, jak zareagują ludzie.
Mam nadzieję, że będzie więcej sytuacji, w których scenariusz zainspiruje mnie do szaleństwa. Chciałabym robić więcej imitacji zwierząt, bo w głębi duszy jestem dzieckiem. Chciałabym widzieć Esmeraldę coraz bardziej zakochaną – ale zawsze w niewłaściwych osobach. Lubię sobie wyobrażać, co mogłaby zrobić dalej – na przykład gdzie jej umysł mógłby ją poprowadzić do Neda.
Walentyna była oczywiście zupełnie inną postacią, ale zrobiła wszystko, co w Białym Lotosie było możliwe poinformować o swoim występie w The Paper?
Biały Lotos był kolejnym bardzo trudnym doświadczeniem, ponieważ była to moja pierwsza duża amerykańska produkcja. Było to przerażające i przytłaczające. Nie spałem przez pięć tygodni. Ale tam też nastąpiło „klik”. Oglądając spektakl, widziałem, kiedy gram, a kiedy gram. Nauczyłem się więc, jak szukać magii. Kiedy magia się pojawia, tracisz kontrolę. Idziesz gdzieś indziej – w nieznane miejsce – a kiedy wracasz, czujesz zawroty głowy. Nie wiesz, gdzie byłeś. Ale to możliwe tylko wtedy, gdy masz wokół siebie świetnego reżysera i świetny zespół.
Z Mike'iem White'em poczułam coś tak silnego, coś, co definiuję jako orgazm aktorstwa: ten moment, w którym tracisz wszystko i trafiasz w nieznane. Wskoczyłam na Mike'a i zaczęłam go całować . Byłam w nim szaleńczo zakochana, bo dzięki niemu mogłam dotknąć magii. A on odpowiedział: „Zrobiłaś to!”. Ale ja powiedziałam: „Zrobiłam to dla ciebie. Zrobiłam to z tobą”.
Widzieliśmy już, jak niektóre postacie z Białego Lotosu powracają na kilka sezonów. Czy chcielibyście ponownie dołączyć do świata Białego Lotosu w przyszłym sezonie?
To jest to marzenie. To byłoby wspaniałe. Mike [White] to człowiek, który zmienił moje życie, a Valentina to ktoś, kogo wspominam jak bliską przyjaciółkę, za którą tęsknię. Myśl, że mogłaby umrzeć w moim życiu, jest bolesna, więc muszę sobie powtarzać: „Nie martw się. Pewnego dnia znów ją spotkasz”.
esquire